„Umarłych wieczność dotąd trwa, dokąd pamięcią się płaci”.
Wisława Szymborska
Był luty 1944 roku, dookoła
zawierucha wojenna, wszechobecny strach i kolejne ofiary okrutnego czasu.
W niewielkim Latowiczu na wschodnich rubieżach Mazowsza,
w gmachu miejscowej szkoły zorganizowany został posterunek żandarmerii
niemieckiej.
To właśnie tu uwięziono członków ruchu oporu aresztowanych na skutek tzw.
wielkiej wsypy. Byli to przede wszystkim mieszkańcy Mińska Mazowieckiego i
okolic związani
z działalnością konspiracyjną. Większość z nich została poddana okrutnym
torturom w czasie śledztw, mimo to nikt nie zdradził. Trudno przecenić ich
męstwo, które ocaliło wielu towarzyszy walki. To właśnie ci, którym udało się
uniknąć aresztowania,
a także członkowie okolicznych oddziałów partyzanckich zorganizowali akcję
mającą na celu uwolnienie więźniów z rąk żandarmów. Miała ona miejsce w mroźną noc z 19 na
20 lutego 1944 roku.
Niestety, ze względu na wiele niesprzyjających okoliczności próba odbicia więźniów
nie powiodła się, a główna grupa szturmowa straciła jednego z niezwykle
walecznych
i oddanych towarzyszy. W obawie przed kolejnymi atakami Niemcy przewieźli aresztowanych do Warszawy.
Tam wielu zamęczono lub stracono, innych zesłano do obozów zagłady i tylko
nieliczni wrócili do domów.
Należy jednocześnie pamiętać o fali aresztowań i represji, które po tej wspólnej akcji zbrojnej dotknęły m. in. członków miejscowych oddziałów partyzanckich obwodu „Mewa -Kamień”, w szczególności ze wsi Iwowe. Anioł śmierci każdego niemal dnia zbierał smutne żniwo, a bolesne wspomnienia tragicznych wydarzeń na zawsze pozostały w pamięci mieszkańców Latowicza i okolicznych miejscowości.
Echa tamtych dni powracają każdego roku, bo choć czas leczy rany – nie niszczy pamięci, która za każdym razem nakazuje z czcią pochylić się nad mogiłami ofiar oraz losami tych, którzy przetrwali ten okrutny czas.
I tak oto kolejny już raz w Latowiczu upamiętniono to przejmujące wspomnienie bohaterskiego zrywu, a także wszystkich ofiar wielkiej wsypy oraz ich doświadczonych boleśnie rodzin. W czasie Mszy św. w miejscowej świątyni parafialnej modlono się w intencji poległych, pomordowanych i zmarłych. Oddano im także hołd pod tablicą.